środa, 30 stycznia 2013

Uszyłam sobie Pana Ślimaka...:)

A co! Mój własny osobisty Ślimaczek daleko, to trzeba coś na otarcie łez...Nie, nie taki ślimak z muszlą należący do mięczaków:). Ślimak, bo moja własna osobista połówka zajmuje się naukowo ślimakami i z tego powodu został też tak nazwany.

Mały pan Ślimak doskonały nie jest, bo nie miałam pomysłu jak mu się muszlę przyszywa, żeby było ładnie i jak koronkę zamontować. Ale koniec końców na otarcie łez wystarczy...:)


W piątek duży pan  Ślimak pozna małych państwa Ślimaków:). Jutro powstanie mała pani Ślimakowa, dla odmiany będzie różowa:).

Twórczy dzisiaj był dzień i nawet mojej maszynie biomet sprzyjał, bo wczoraj reagowała na mój marny nastrój i tylko igły się łamały. A podobno rzeczy duszy nie mają...:).

Rozmyślam nad naprawą 40 - letniego Łucznika. Może będzie jeszcze szył...

Kolorowych!

Nałogowo....

Kupuję książki i piję kawę. A teraz kolejnym moim nałogiem stało się oglądanie, dotykanie i kupowanie tkaninek, szmateczek, pięknych, kolorowych. A potem wymyślanie co z nich powstanie. I tym o to sposobem, po długim oczekiwaniu na listonosza (pewnie go śnieg zasypał) dzisiaj dotarła do mnie taka paczuszka:

Aż miło rozpakowywać tak ładnie zapakowaną przesyłkę. A w środku:

Tkaninki od Craftoholicshop. Z podarowanych przez nich materiałów powstały też 4 jaśki:


Jaśki uszyte w ramach akcji "Uszyj Jasia", o której można więcej dowiedzieć się TUTAJ. Akcja trwa cały czas i serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w niej:).


P.S. polecam lekturę artykułu z tego LINKU. Właśnie dlatego zaczęłam szyć:). Nic dodać nic ująć:).

Miłego wieczoru!

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Koszyk na przydasie

Wieczorem, gdy kończę szycie i już tak bardzo nie chce mi się odkładać rzeczy na swoje miejsce w skrzyneczce, mam ochotę powrzucać wszystko, jak leci w jedno miejsce i niech nabiera mocy prawnej. Do tej pory nie miałam gdzie. Ale dziś uszyłam na szpilki, tasiemki, nożyczki itp mały zgrabny koszyczek, który wszędzie mi się zmieści. 

Powstał na podstawie bardzo fajnego i czytelnego tutka znalezionego na blogu: Galeria Dekodom .
Szyję się go prosto, szybko i sukces chyba gwarantowany, skoro mnie się udało:). 



Koszyczek uszyty z różanego materiału z Jyska, w środku ma kawałek prześcieradła i wykończony jest koronką (mam do nich słabość). Niewielki, ale moje aktualne zasoby i chwilowe przechowywanie przydasiów wytrzyma. 

Wskakuje pod kołdrę czytać praktyczny przewodnik po szyciu:).

Dobranoc:).

Szycie dla zielonych...:)

Pełna zapału i chęci najlepszych zakupiłam sobie w piątek świeżutką Burdę. Przeglądam, przeglądam a w środku cudna bluzka z lat 20-tych. Jak mi się taka zamarzyła...:). Przystąpiłam do czytania opisu wykonania i zwątpiłam... Podkrój, podszyj, odszyj, zaprasuj do tyłu, zaprasuj do przodu...O rany! Co to wszystko znaczy? Poszperałam w internecie "na prędkości", ale nic konkretnego nie znalazłam. No jak się do dzieła zabrać?

Będąc dzisiaj w Solnym Grodzie, przy okazji wstąpiłam do księgarni i pytam uprzejmego pana, czy ma książki o szyciu dla zielonych jak trawa na łące. Zaprowadził mnie między regały i wśród szkolnych i nieszkolnych podręczników, wypatrzyłam sobie taką o to książkę:


A że cena dość sprzyjająca, chociaż dwa razy większa niż w Internecie, to postanowiłam ten o to poradnik zakupić. Po wstępnym przeglądnięciu, stwierdzam, że wiele ciekawych sugestii i podpowiedzi znajduje się w tym poradniku. Jednak, są też rzeczy, których jeszcze nie "rozkminiłam". No cóż, nie od razu Rzym zbudowano:). 

Jak przeczytam od deski do deski, przetestuję porady i osiągnę sukces, to się pochwalę:).

Miłego poniedziałku:). Szczególnie dla tych, którzy go nie lubią :P.

sobota, 26 stycznia 2013

Kawowo... sernikowo....

Kawy nigdy za wiele, chociaż moja koleżanka lekarka zdecydowanie jej nadmiar mi odradza. Jednak gdy mnie odwiedza, zawsze udaje mi się namówić ją na filiżankę pysznego cappuccino (nie z torebki) posypanego cynamonem. Mniammm....Jak taka kawa świetnie rozgrzewa w zimowe chłodne dni:). Ale dzisiaj kawowe uderzenie jest podwójne, a nawet potrójne....W piekarniku piecze się właśnie kawowy sernik, który poleję kawową polewą i do tego mała czarna:). Jak być nałogowcem, to już na całego:). Oby mi serce nie stanęło...:). Jeszcze 20 minut, potem studzenie i się okaże, czy sernik pyszny, czy może zdecydowanie nie.

Na pokuszenie:



Troszkę popękał, ale to podobno dobrze:). Z pierwszych oględzin wynika, że będzie taki wilgotny.

A tymczasem, przymierzam się do nowego projektu. I nie będzie to ani poducha ani kosmetyczka..

Ktoś ma pomysł:)?

Miłego sobotniego popołudnia!!:*

piątek, 25 stycznia 2013

Coś na ozdobę:).

Jakiś czas temu, zanim złapałam bakcyla na szycie, to moim głównym zajęciem było "dudranie" sobie małych ozdóbek, czyli biżuterii. A że najbardziej lubię bransoletki z takim sobie dyndającymi zawieszkami, więc ich powstawało najwięcej. Chwilowo zajęcie to zostało zarzucone (ale nie porzucone na zawsze, o nie!), jednak ostatnio powstała morska bransoletka podarunkowa:). Kolory wybrane "na czuja", bo nie znając nowej właścicielki tegoż oto ozdobnika zgrabnego nadgarstka, nie wiedziałam w czym gustuje ani co lubi:). Z niepewnością ogromną bransoletkę pakowałam w woreczek z organzy, potem do koperty i "szybko" Pocztą Polską do Szczecina:). No i czekałam sobie niecierpliwie, co  nowa właścicielka na nowy nabytek,aż dostaję maila z tekstem "Ty wariatko!". Czyli się podobała:). Morska bransoletka powędrowała do Pauliny :).

A wygląda tak:


Trzeba by było zabrać się za jakąś pracę, ale tak się jakoś rozsiadłam i siedzę...Może kawa z pianką? 

czwartek, 24 stycznia 2013

Która ładniejsza?

Dzisiaj popełniłam dwie poduchy. Zdecydowanie wychodzą mi najlepiej ze wszystkich moich dotychczasowych krawieckich wyzwań:). Wszystko przede mną. 

Poduchy są podarunkowe na zaległe imieniny i urodziny:). Mam nadzieję, że nowe właścicielki będą zadowolone, chociaż nie mogę się zdecydować, w jaki sposób je obdarować. Mam słabość do koronek i wszędzie je wszywam...




Troszkę mi zielony spłowiał na zdjęciu, w rzeczywistości jest pastelowy, ale żywszy. A materiał w kropki jest beżowy, chociaż na zdjęciu widać go w różowym odcieniu. 


środa, 23 stycznia 2013

Żaba, ropucha...?

Jakiś czas temu od Natalii z EkoUbranek dostałam  zestaw tkaninek ze sklepu Craftoholic. Znalazły się tam cudne kolorowe tkaninki głownie z motywem zwierzęcym. Trochę czasu mi zajęło, aż zabrałam się za ich szycie. Ale w końcu powstała pierwsza poducha - taka sobie żabia...:).  Jest jeszcze druga, ale brakło mi modela do prezentowania, a przebierać pierwszego mi żal...:). Jutro powstaną jeszcze dwie, może trzy:).




Akcja Uszyj Jasia trwa nadal!

Dobranoc:).

wtorek, 22 stycznia 2013

A przy popołudniowej kawie...:).

Kiedyś poprosiłam (albo wynudziłam) Nailę o kosmetyczny tutek:). Zbierałam się, zbierałam aż dzisiaj przy popołudniowej kawie powstała moja pierwsza kosmetyczka. Niedociągnięć ma 100 milionów (jak mój pierwszy jasiek), ale następna będzie już lepsza:). Kawa potrafi być inspirująca:).



A sam kosmetyczny tutek znajduje się TUTAJ

Przy przedpołudniowej kawie...:)

Nie ma to jak aromatyczna kawa ze spienionym mlekiem, gdy za oknem pada śnieg:). I tak powstała sobie taka o to poducha:

Z przodu:
I z tyłu:

Trochę wiosny zimą:).

Miłego popołudnia:).

wtorek, 15 stycznia 2013

Uszyj Jasia

No i uszyłam jasiów aż (tylko ) 5:).

Po co i komu? Idea szczytna, fajna i z misją:). A najważniejsze, że dla tych najmniejszych pacjentów krakowskiego Szpitala im. Jana Pawła II. Akcję zapoczątkowała i koordynuje Natalia.

Gdyby nie to, że się nagle pochorowałam, moja maszyna uległa awarii i wyjeżdżam (mam nadzieję) na weekendowe gór zdobywanie, to byłoby więcej jasiów i bardziej ozdobnych:). Ale wszystko nadrobię:).


I jeszcze podziękowania dla Natalii za paczuszkę z cudnymi materiałamy ze sklepu Craftoholic:). Minky cudownie miękki.
Serdecznie zapraszam do przyłączenia się do akcji! Szycie takiego jasia z misją daje ogromną satysfakcję i sprawia, że człowiek zwyczajnie czuje się lepszy, bo właśnie zrobił dobry uczynek:).

Tkaninki od Natalii:).

sobota, 12 stycznia 2013

Prawie meta..

Dziś się przekonałam o tym, że moja maszyna polaru nie lubi a już naszywać na nim aplikacji, to w ogóle...Przepuszcza, złości się i nie chce szyć.

Ale jakoś dałam radę z różową kołderką. Nie jest jeszcze obszyta lamówką, muszę dopiero zamówić.
Pikowanie szło równiutko, ale obok szwu a nie po nim. Całość nawet niezła. Moja pierwsza kołderka i jakoś nie chcę jej oddawać:).



Frida już zaczęła się cieszyć na Kubusiową kołderkę:).


piątek, 11 stycznia 2013

Niespodzianki, dobre wróżki i zimaaaa....:)

Och, jaka zima w Bochni nastała....Wszędzie prószy śnieg, biało, lekko mroźno...No zima:)! Dzieciaki się cieszą, bo właśnie zaczęły się ferie a narciarze, bo w końcu mają śnieg. Tylko na drogach nieciekawie...Oj ciężko się dzisiaj do domu wracało...

Ale szczęśliwie dojechałam:). Patrzę, a tu koperta, która pocztą dotarła aż ze Szczecina...Otwieram, wyciągam i żuchwa opada kilka metrów w dół.Bo w kopercie znajduję...Patrzcie sami:).

Dobra wróżka Nailaa przysłała mi takie o to cudne tkaninki:)! Sama nie wiem, która mi się najbardziej podoba:). No cudne cudne:)!!

Kolejną niespodzianką, był taki oto zestaw nici, który aktualnie dostępny jest w Lidlu za ok. 25 zł. Nici nigdy za wiele, więc te na pewno zostaną dobrze spożytkowane:)
I na koniec zimowy akcent. Śniegu, przynajmniej u mniej, jest już tyle, że bałwana można śmiało ulepić. Moje bałwanki są takie:
Bałwanki podpatrzone tutaj i tutaj :). Bardzo łatwe i szybkie do zrobienia.
Dziś już wena szyciowa raczej mnie nie nawedzi, ale jutro koniec obijania się. Czas uzupełnić szyciowe zaległości:).

czwartek, 10 stycznia 2013

Projekt na weekend:).

Gdy zaczynałam przygodę z szyciem, myślałam, że zwyczajnie tego nie ogarnę...Bo przecież nigdy wcześniej nawet nitki na igłę nie nawlekałam w maszynie. A tu proszę, okazało się, że to bardzo wciągające, odprężające i daje przeogromną satysfakcję...Wyobraźcie sobie, jaka byłam z siebie dumna, gdy uszyłam pierwszego jaśka i okazał się całkiem całkiem. Teraz poprzeczka idzie w górę i zaczęłam szyć (wciąż) jaśki, ale trochę bardziej wymyślane:). I szybko znalazły nowych właścicieli.

Po jaśku czas na kołderkę. I tym sposobem w projekcie na weekend znajduje się kołderka dla rocznej Julki, która powstanie z tkanin poniżej oraz poduchy dla akcji "Uszyj Jasia" organizowanej przez Natalię :).


Kołderka będzie moją pierwszą próbą pikowania. Jak się uda, pochwale się sukcesem, a jeśli nie przyznam się do porażki i spróbuję ponownie:). 

Wśród prac rozpoczętych znajduje się jeszcze sowa krejzolka, która czeka na naszycie na wesołego jaśka:).



Na koniec nieskromnie pochwalę się moją ulubioną poduchą. Na zdjęciu tylko jej przód, bo cała gdzieś mi się zawieruszyła (oczywiście zdjęcie całego jaśka). Bo cała poducha powędrowała do młodej adeptki sztuki medycznej:). Ale nie żeby to była nowa afera w sprawie dr G:). 

Dobranoc, pchły na noc, karaluchy pod poduchy, szczypawki do zabawki a biedronki do skarbonki:).

Co można robić w zimowy wieczór?

No pewnie, że szyć:).

Ale jak istnieją różnorodne formy przeszkadzaczy, to trzeba wybrać inne zajęcie:).

Ja dziś mam wieczór karciany, może choć raz uda mi się wygrać w remika:).

Wszystkim miłego wieczoru i do zobaczenia!

Post powitalny:).

Puk puk?Udało się? Trochę techniki i człowiek się gubi. A ja zgubiłam się w tych bloggowych ustawieniach:). Ale z czasem to pewnie ogarnę:).

No więc chciałam się przywitać i ogłosić moje wprowadziny do bloggowego świata:).

Namówiła mnie Nailaa z CLF , za co koleżance drogiej dziękuję:) No i za kilka innych rzeczy też :).

Witam się z Wami serdecznie, zapraszam do biolożkowego świata i życzę miłego pobytu:).

P.S. proszę o cierpliwość do moich tzw. dzieł, bo szyję baaardzo krótko i wielu rzeczy muszę się jeszcze nauczyć:).